poniedziałek, 10 października 2016

Relacja z MALAGI

Do Malagi pojechałam tylko z Alice, jako środek transportu wybrałyśmy blabla car. Był to mój pierwszy raz i w dodatku za granicą więc miałam stracha jak to będzie, ale było sympatycznie. Nie ma czego się bać, więc jeśli chcecie podróżować tanio to szczerze polecam :) wyjechałyśmy o godzinie 8, a na miejscu byłyśmy około 10. Szukając kawy, już przeszłyśmy pół miasta. Malaga nie jest taka duża jak myślałam, a właściwie centrum. Jeden dzień spędzony tam, to wystarczająco aby zobaczyć to co najciekawsze:)
Przedstawię Wam nasz plan którym się kierowałyśmy:
1. Kawa na starym mieście
2.Renesansowa Catedral de la Encarnación w Maladze - to jedna z największych hiszpańskich katedr. Zbudowana na miejscu dawnego meczetu, popularna La Manquita, z zewnątrz wyróżnia się wysoką (93 m) wieżą z dzwonnicą (budowa bliźniaczej nigdy nie została ukończona) oraz fasadą z dwoma półkolistymi przybudówkami po jej obydwu stronach wyposażonymi w balkony.
3. Alcazaba czyli ufortyfikowany zespół pałacowy, ktróry jest pamiątką dominacji muzułmańskiej w średniowieczu na ówczesnym terytorium Półwyspu Iberyjskiego. Najstarsze elementy tej budowli pochodzą z XI wieku, są zatem starsze od tych znajdujących się w Alhambrze (Granada). Widoczne z różnych części miasta, pnące się po wzgórzu masywne mury Alcazaby skrywają pałac, dziedzińce, ogrody i obronną wieżę.
4.Teatro Romano - teatr rzymski z I wieku p.n.e., czasów panowania imperatora Oktawiana Augusta. Odrestaurowany zabytek znajduje się u stóp Alcazaby, do której budowy arabowie użyli niektóre z jego elementów (np. kolumny i zdobiące jej bramę kapitele). Ze starożytnego teatru do dzisiejszych czasów przetrwały trybuny, scena oraz miejsce przeznaczone dla orkiestry.
5. Dom Picassa i Plaza de la Merced- to najważniejszy plac miasta głównie ze względu na związek z jednym z największych malarzy XX wieku – Pablem Picasso. Słynny artysta przyszedł na świat w jednej z położonych wokół niego kamienic. W budynku nazywanym Casa Natal de Picasso znajduje się obecnie muzeum poświęcone artyście oraz siedziba fundacji - Fundación Pablo Ruiz Picasso.
6. Muelle UNO - Port w Maladze, i obiad :)
7. Siesta na plaży
8.Wypad na Churros z czekoladą w znanej kawiarni, która tak na prawdę wyglądała jak za czasów PRL :D a przyciągała nie tylko turystów, ale też tuylców.
9.Gibralfaro - Wzgórze oraz znajdujący się na jego szczycie zamek muzułmański (Castillo de Gibralfaro). Fenicka twierdza przebudowana w X wieku za panowania arabskiego emira Abderramana III wznosi się nieco ponad zespołem pałacowym. Rozbudowana w XIV wieku stanowiła koszary wojsk muzułmańskich chroniących Alcazabę przed chrześcijańskimi najeźdźcami.
Schodząc widziałyśmy ze wzgórza gdzie znajduje się zamek, podziwiałyśmy - Plaza de toros de La Malagueta-To jedna z najlepszych aren do walk byków w całej Hiszpanii. Jej budowę ukończono w 1876 roku, reprezentuje charakterystyczny, hiszpański styl architektoniczny - neomudéjar.
10. Kolacja i nocny spacer
11. godzina 23 powrót do Córodby
Zostawiam pare zdjęć więcej!
Besos!
M.

wtorek, 4 października 2016

Giblartar

1 października ---> GIBLARTAR
Wyruszyliśmy z samego rana o godzinie 7. Trase pokonaliśmy w około 4,5 godziny. Żeby dostać się do W.Brytanii trzeba przejść przez pas startowy dla samolotów, przez który można przedostać się tylko wtedy kiedy nie startują, ani nie lądują żadne samoloty. Gdy dotarliśmy, odrazu udaliśmy się na miejsce gdzie załatwiony mieliśmy wjazd kolejką na punkt widokowy Upper Rock.Walka z małpami, które spotkaliśmy na górze była dość śmieszna, ale też przerażająca. Jedna dziewczyna, zostawiając swój plecak na ziemi nie spodziewała się, że zostanie okradziona przez MAŁPY. Bez problemu otworzyły plecak i zabrały jedzenie, licząc że jest go więcej w środku nie chciały go oddać, więc trzeba było się niezle poświecić żeby odzyskać go z powrotem. Chłopak wspomnianej dziewczyny, wyrwał małpie plecak, a ta rzuciła się na niego i ugryzła. Na szczęście nie było to nic poważnego, ale jak to zobaczyliśmy każdy trzymał swoja torbę, uciekał przed małpami, a o wyciąganiu jedzenia nie wspomnę... Mimo to zrobiłam sobie fotkę z przyjazną i spokoją małpką ;p Mieliśmy za mało czasu żeby zejść z góry maszerując więc zjechaliśmy kolejką. Poniżej macie info co można spotkać schodząc lub wchodząc i czego ja nie widziałam ;/
Po krótkim zwiedzeniu miasta i małej kawie, okazało się, że zostało nam dużo czasu więc ostatnie 1.5 h spędziliśmy na niezwykle urokliwej plaży Giblartaru;)
Wróciliśmy około 22.30 do Córdoby, zmęczeni, ale szczęśliwi!
Gibraltar to miejsce znane na całym świecie. Gibraltar położony jest na południowym końcu Europy, graniczy z Hiszpanią, ale należy do terytorium Wielkiej Brytanii. Przy dobrej pogodzie ze skały Upper Rock można zobaczyć marokańkie wybrzeże Afryki. Gibraltar posiada własne niewielkie lotnisko, można tam również dopłynąć statkiem lub dojechać samochodem. Przy przekraczaniu granicy należy okazać dokument tożsamości.
Całe miasto ma ok. 6 km kwadratowych. Główną atrakcją jest słynna Upper Rock, na którą można wjechać samochodem lub wejść pieszo. Fragment skały został udostępniony dla turystów. Można tam zobaczyć żyjące na wolności małpy - makaki, w pogodne dni obserwować z góry wybrzeże Afryki, zwiedzić St. Michael’s cave, a także XVIII-wieczny tunel wydrążony w skale.
W Skale Gibraltarskiej znajdują się liczne naturalne jaskinie, jak i sztuczne tunele i komory, zwłaszcza wykute w ciągu ostatnich trzystu lat wojen i oblężeń Gibraltaru. W St. Michael’s cave urządzono salę koncertową. Sztuczne tunele i komory służyły jako schrony i stanowiska ogniowe dla artylerii.
JAK SIĘ PODOBAJĄ MAŁPKI?
więcej zdjęci na fanpage!
https://www.facebook.com/Margarity-nowa-przygoda-to-wlasnie-C%C3%B3rdoba-1584701038222366/?hc_ref=PAGES_TIMELINE&fref=nf&qsefr=1

Margarita





piątek, 30 września 2016

Zapraszam na mój fanpage na facebook'a !

Nie chcę kopiować wszystkiego co mam na facebooku więc serdecznie zapraszam na relację bardziej na bieżąco, która się odbywa tu :

 https://www.facebook.com/Margarity-nowa-przygoda-to-wlasnie-C%C3%B3rdoba-1584701038222366/?fref=ts

lub zapraszam do śledzenia zdjęć, które zobaczycie tu:

https://www.instagram.com/mundo.moda.margarita/

czwartek, 22 września 2016

Erasmus

 :)
Poszukiwania otwartego sklepu w niedziele okazały się niezłym wyzwaniem. Na szczęście znalazłyśmy kilka sklepów, gdzie kupiłyśmy wodę i coś do jedzenia. Wpadłyśmy też na klimatyczną herbaciarnię w stylu marokańskim i pozwoliłyśmy sobie na małą herbatkę (de la hierbabuena y de los almendras) czyli mięty i migdałów. Smakowało na prawdę wyjątkowo. Potem pochodziłyśmy po centrum, w poszukiwan
iu cienia. Słońce tak tu grzeje, że w godzinach południowych jest ponad 30 stopni w cieniu. Około 15 wpiłyśmy orzeźwiającą kawę i wróciłyśmy do domu, żeby zrobić obiad. Wieczorem, udałyśmy się do znajomych Alice, czyli francuzów, którzy także studiują filologię więc mogłam z nimi porozmawiać. Przygotowali prawdziwe francuskie naleśniki (jak podobno w każdą niedzielę), które bardzo nam smakowały. :

Wczoraj i dziś spędzamy całe dnie na uczelni. Przedmiotów nie mamy dużo, ale odbywają się 4 razy w tygodniu. Łatwo nie jest, bo hiszpanie mówią szybko i niewyraźnie, ale to tylko kwestia przyzwyczajenia. Zajęcia z literatury narazie nie zrobiły dobrego wrażenia, natomiast angielski (z racji ich poziomu) jakoś przetrwam ;p Dziś podobały mi się zajęcia "Język hiszpański i nowe technologie" bardzo ciekawy wykład na temat porozumiewania się poprzez internet w porównaniu do rozmowy w realu. 
Miałam już przyjemność posmakowania słynnej potrawy "paella" i wina "sangría".
Zauważyłam też że restauracje tutaj tworzą niesamowity klimat, zobaczcie sami na wnętrza tych knajp:)

La búsqueda de las tiendas abiertas el domingo, resulta muy difícil; es que, en Polonia no pasa eso. Por suerte, encontramos uno o dos tiendas, donde se puede comprar algo para comer y beber. Descubrimos con Alice también un restaurante donde se bebe especialmente el té. Bebimos una de hierbabuena y la otra de los almendras; estaban muy aromáticos, fragantes y ricos. Damos un paseo por el centro, buscando un poco de sombra, porque hacía mucho calor. Más o menos a las tres de la tarde bebimos un café y volvimos a casa para preparar la comida. Por la noche, fuimos a la casa de los amigos de Alice, unos franceses. Hicieron unas crepas franceses como el cada domingo que estaban extraordinarios de verdad.

Ayer y hoy pasamos mucho tiempo en la universidad. No tenemos muchas asignaturas, pero hay 4 clases por la semana de una asignatura. Los españoles hablan muy rápido y no siempre se comprende lo qué quieren decir, espero que es una cuestión del tiempo. Las clases de literatura no me hicieron una buena impresión. En cuanto a inglés, creo que los españoles no tienen el nivel alto, por eso so estaba mal. Lo que más me gusta es la asignatura de las nuevas tecnologías. El profesor hablaba sobre la diferencia entre conectarse a través del internet y oralmente.

También degusté el plato típico, es decir, la paella y el vino sangría. Atrae mi atención, el interior de los restaurantes, son mágicos y crean el ambiente espectacular.

Besos, 
M









środa, 21 września 2016

Córdoba en versión española

¿Cómo fue mi viaje a Córdoba?
En el avión estaba con mi amiga Kasia y su novio, pues el vuelo no duraba mucho para mi; aunque, era como 4 horas. Durante ese tiempo, ya leía unos informaciones sobre Andalucía. En el aeropuerto de Málaga no podíamos encontrar WI-FI, entonces no había posibilidad de contactarse con mis compañeros de piso y avisarles que ya estaba en Málaga y que me abrieran la puerta cuando llegara. Después, tuvimos que coger el tren, muy caro de verdad…; pero es muy diferente de lo que hay en Polonia, es decir, más cómodo. ¡El billete costaba 43 euros! Encantadas y cansadas de mismo tiempo, llegamos a Córdoba. Junto con Kinga, que también está conmigo en Erasmus de Polonia, tuvimos que esperar unos minutos a su amiga española. Las chicas me acompañaron a mi piso y se fueran al suyo.

Comparto mi piso con Raquel, Alice, Raúl y Luis. Esa noche en casa sólo estaban Alice y Luis. Ellos eran muy simpáticos y sociables, pero estaba tan cansada ,también, me dolía la cabeza que quería ir a dormir.

El día siguiente, llena de energía y después de deshacer mi maleta, decidí ir al supermercado. No podía encontrar nada parecido de los productos de Polonia. Eso era tan raro que compré sólo unos huevos, el tomate y un poco de pan. Después de las seis, salimos con Alice y Luis para dar un paseo. Mi plano era recordar las calles y todo eso para no tener las problemas de ir a la universidad, pero no lo conseguí. Aquí hay tantos caminos, curvas y lugares bonitos que no se puede dejar de admirar todo eso. Al tiempo del ocaso del sol nos encontramos en un sitio mágico. Pasamos un rato en silencio y pensaba en mi familia, novio, amigos; quería que estuvieron conmigo. Luego, yo  con Alice fuimos a un restaurante para cenar. Comimos las tapas con una cerveza y hablábamos sobre los estereotipos y costumbres en Polonia y en Francia, porque Alice es francesa. De todos los modos, la gente dice que soy rusa, quizá por el sonido de la lengua parecido.

Aquí, creo que los españoles son muy abiertos y les gusta mucho su trabajo. Siempre se sonríen, aconsejan cuando no estás segura qué quieres. El mundo aquí es muy distinto de lo que conozco en Polonia.

Las fotos, las tenéis con el texto en polaco.

Besos,

Margarita

niedziela, 18 września 2016

Córdoba


Jak minęła moja podróż?
W samolocie leciałam z moją przyjaciółką Kasią i jej narzeczonym, więc czas szybko minął. Już w czasie lotu czytałam i zapoznawałam się pierwszymi informacjami o Andaluzji. Kiedy dotarliśmy do Malagi nie było nawet opcji żeby połączyć się z Wi-Fi, więc nie mogłam sprawdzić czy moi współlokatorzy są w domu żeby otworzyć mi drzwi. Z lotniska musieliśmy przemieścić się do centrum miasta gdzie przesiadałyśmy się z Kingą do pociągu, ale nie byle jakiego... W końcu zapłaciłyśmy 43 euro!!! Trzeba przyznać, że standard pociągu mocno odbiega od naszego pkp. :Zachwycone, ale już zmęczone po 40 minutach, dotarłyśmy do Córdoby, musiałyśmy poczekać na koleżankę Kingi. Dziewczyny odprowadziły mnie pod moje mieszkanie, a potem ruszyły do swojego.

Ja mieszkam z Raquel,Alicia, Raulem y Luisem. Wczoraj w domu byli tylko Alice y Luis, okazali się bardzo sympatyczni i towarzyscy. Nie siedziałam z nimi długo, ponieważ ból głowy jaki mnie dopadł po podróży nie dawał mi żyć. Dopiero dziś wyspana i pełna energii, rozpakowałam się i ruszyłam na zakupy do marketu. Kręciłam się chyba z godzinę i nie mogłam się odnaleźć, a jedzenia tym bardziej. Hiszpanie są mistrzami w sprzedawaniu jedzenia z konserwantami, nie kupiłam ani szynki, ani sera, jedyne co mi wpadło w ręce to nadmuchane pieczywo, jajka i pomidor. Za resztę, dziękuję:D śniadanko zjadłam na tarasie, a teraz siedzę na słoneczku i się wygrzewam.



Wczoraj po 18 wyszliśmy z moimi współlokatorami: Alice i Luisem na spacer do najciekawszych miejsc. Miałam też zapamiętać drogę na mój wydział, ale nie udało mi się:D jest tu tyle uliczek,zakrętasów i pięknych miejsc, że nie mogłam się skupić na drodze tylko cały czas rozglądałam się na prawo i lewo i podziwiałam uroki tego miasta. Akurat gdy był czas zachodu słońca znaleźliśmy się w magicznym miejscu, na pomoście z przepięknym widokiem na miasto. Z minuty na minutę robiło się jeszcze bardziej cudownie. Spędziliśmy tam pare chwil w ciszy, delektując się tym miejscem, a moje myśli pobiegły gdzieś tam do Polski. Chciałabym, żeby moi bliscy tu ze mną byli i to zobaczyli...Po długim spacerze, postanowiłyśmy z Alice iść na piwo i typasy, rozmawiałyśmy długo o naszych zwyczajach, ponieważ Alice jest z Francji, oraz o przeróżnych stereotypach, które nas spotykają. Oczywiście wszyscy myślą, że jestem rosjanką ;p Poza tym hiszpanie są bardzo otwarci i widać, że praca to dla nich przyjemność. Zauważyłam to już gdy kupowałam świeżo wyciskany sok; pani się tak uśmiechała, doradzała, proponowała że dorzuci nam jeszcze inny owoc dla smaku, a potem się tak rozgadała, że gdybyśmy nie przypomnieli jej że jeszcze nie zapłaciliśmy, jestem pewna, że by się nie zorientowała. 

Wszystko jest tu przecudowne, a teraz idę szukać otwartego sklepu bo w niedziele wszystko jest zamknięte a ja nic nie kupiłam bo jestem przyzwyczajona że w Polsce wszystkie centra handlowe są otwarte...